Rok szkolny 2008/2009

Tuuli

Jakieś plany? Postanowienia? Nadzieje?

Co prawda do rozpoczęcia roku jeszcze trochę czasu i ktoś może chcieć mi zarzucić, że przypominam o szkole w nieodpowiednim momencie, bo przecież trzeba cieszyć się z wakacji, ale właśnie... To teraz tworzą sie te wszystkie wizje, jak to będzie, jak weźmiemy się do roboty i tak dalej. Pomijając jeden drobny szczegół - i tak większość z nich nie zostanie zrealizowana, żeby nie powiedzieć, że dostaje w dupę już na początku września.

Czyli jak to u Was jest?

Anuluj

;(
no, ja muszę się w końcu wziąć do roboty. Bo z ubiegłoroczną średnią to raczej do liceum się nie dostane.

(66 post. PRAWIE jak saaataann! xD )

Bunia

No ja chciałabym się trochę bardziej przyłożyć.
Żeby jakoś to wyszło na teście.
Bardzo chciała bym dostać się do liceum, najlepiej w Krakowie.
No zobaczymy, jak to będzie.

Krowek

Ja tam cały przyszły rok olewam... A co mi tam^^

Tuuli

Ogólnie to rok zapowiada się beznadziejnie. Trzecia klasa, egzamin... Sama już nie wiem, który będzie gorszy - matematyczno-przyrodniczy, czy z języka obcego. Oba zapewne równie okropne, a z każdego przydałoby się 35 i wzwyż.
I myślę sobie, że przyłożę się do chemii i fizyki, ot co! Chociaż ściągi będę w domu robić i od czasu do czasu nawet zadanie odrobię i będą czwóry na świadectwie xd
No i może uda mi sie w tym roku przejść do wojewódzkiego etapu olimpiady z polskiego (tak przeczytam te wszystkie książki, które każą, poświęcę się, tylko niech w komisji będą jacyś fajni ludzie, a nie tacy co znowu nikogo nie przepuszczą, no).
A na plastyce będę rysować ładne rysunki, bo mam fajny blok ze Scooby Doo i takie kredki z rybkami i jeszcze pomarańczową temperówkę. Ale będę się śpieszyć, żeby na lekcji skończyć, to znaczy, że zamiast gadać w świat od razu wezmę się za rysowanie!
I ogólnie będzie fajnie. Paska na świadectwie mi do szczęścia nie trzeba, chcę tylko piątek, czwórek i dwóch szóstek. Nie wymagam zbyt wiele od nauczycieli. Przecież chodzę i fałszuję w tym cholernym chórze i pisze takie ładne wypracowania z lektur, więc nie żądam zbyt wiele.

A to, że większość planów pójdzie w dupę, to nic. Pomarzyć zawsze można, a do LO i tak sie dostanę, no chyba, że już totalnie wszystko zawalę.
I zostanę rzeźnikiem.

cziks.

No na pewno chciałabym się bardziej przyłożyć z przyrody i historii. W zakończonym roku szkolnym nie za dobrze mi szło z tych właśnie przedmiotów. To znaczy z historii niby miałam tę piątkę na koniec, ale w pierwszym półroczu miałam czwórę. I teraz nie chciałabym znowu powtarzać tego samego doświadczenia.

Będę czytała absolutnie wszystkie lektury! Tak, zarzekam się, ale i tak pewnie się to nie spełni. Cóż, marzyć zawsze można. Chciałabym podnieść się również z matematyki, gdyż stać mnie na piątkę, wiem to na sto procent! Tylko trzeba dużo systematyczności, a niestety w poprzednim roku nie bardzo to miałam.

one-hand-bandit

Ja mam małą taka nadzieję- zdać maturę, a co za tym idzie- dostać się na jakieś studia... ech, mrzonki mrzonki.

Piwnik

A co do szkoły. W tym roku biorę sie (po raz pierwszy) ostro do nauki. Zamierzam wystąpic w konkursie z geografi. Jak się uda to będę miał cały rok z głowy. O tym marzę i żeby to zrobić postanowiłem sie nawet przyłożyć. Zrobię wszyściuchno, zeby to zdać. Teraz macie to na piśmie. I naprawdę to zrobię. Taką mam nadzieję.
Bo na latanie po nauczycielach i lizanie dupy na koniec roku nie mam ochoty.

No a jak się nie uda, to będę Tuuli przywozić mieso do krojenia. I będę śmierdzącym koniem przystojnym dostawcą. *.*

knypasek

Och tak, trzecia klasa gimnazjum, egzamin. Zamierzam wziąć się do roboty, ale mam słomiany zapał i już wiem jak wyjdzie. Na razie jestem zgłoszona do konkursu polonistycznego (punkty) i jestem chora, masa materiału do nadrobienia już na początku, a mogło być tak pięknie.